Mówiąc obrazami

8 stycznia, 2020 Kategoria: , Tag: ,

Klik – zaledwie tyle wystarczy, aby wykonać zdjęcie aparatem cyfrowym czy smartfonem. Klik – tylko tyle potrzeba, aby wysłać je jako MMS bądź załącznik wiadomości mailowej.

Autorem pierwszego w dziejach historii zdjęcia był francuski fizyk i wynalazca Joseph Nicéphore Niépce. Jego fotografia „Widok z okna w Le Gras” powstała na wypolerowanej cynkowej płytce, a następnie została odbita na papierze. Był rok 1826, a Niépce musiał cechować się anielską cierpliwością – wykonanie tej jednej fotografii zajęło mu… 8 godzin, bo tyle czasu było potrzebne do naświetlenia.

Zastygnąć w bezruchu

Za datę wynalezienia fotografii przyjmuje się rok 1839. Od tego momentu – pisze w swojej książce „Historia Fotografii Światowej” Naomi Rosenblum – fotografia jako metoda tworzenia obrazów rozwinęła się z niespotykaną szybkością i stała się najtańszym, najbardziej przekonującym sposobem rozpowszechniania, publikowania i bawienia. W 1839 roku czas potrzebny do zrobienia zdjęcia, a dokładniej otrzymania dagerotypu, wynosił od 5 do 60 minut w zależności od jaskrawości fotografowanego obiektu i padającego światła. Aby model nie poruszył się podczas naświetlania, skonstruowano niecodzienne krzesło. Pozująca osoba siedziała z głową zaciśniętą od tyłu przez specjalne kleszcze, jedną ręką opierając się o poręcz krzesła, a drugą trzymając kurczowo zaciśniętą. Takie ułożenie pozwalało na kilka minut zastygnąć w bezruchu. Jednak uchwycenie dokładnego wyglądu, wyrazu twarzy czy mimiki było niemożliwe. Znając genezę powstawania XIX-wiecznych portretów, łatwiej nam zrozumieć, dlaczego ówcześni modele wyglądają na fotografiach sztywno i formalnie.

Uchwycić obraz

Dziś zrobienie zdjęcia to pestka, a najmniejszy aparat zaprojektowany przez Naukowców z firmy Fraunhofer Institute i Awaiba jest wielkości… ziarenka soli. Zdjęcia wykonane smartfonem trafiają na okładki gazet – przykład 12 portretów kobiet na okładce Time wykonanych iPhonem. Oczywiście trudno byłoby wykonać telefonem doskonałe zdjęcie okładkowe np. biegacza podczas maratonu lub jadącego z dużą prędkością rowerzysty. Jednak badacze kultury mówią, że powoli znika podział na fotografię amatorską i profesjonalną. Dziś autorem zdjęcia może być każdy, wystarczy elementarna wiedza z zakresu obsługi aparatu i znajomość kilku podstawowych zasad naświetlania czy kompozycji. Dlatego na portalach internetowych królują zdjęcia nadesłane przez czytelników. Niestety nie każdego, kto „pstryka” zdjęcia podczas rodzinnych i firmowych spotkań, możemy nazwać fotografem. Chodzi bowiem jeszcze o pewien zmysł, dzięki któremu wykonana fotografia przyciągnie uwagę i zaintryguje. Dobre zdjęcie przekazuje informacje. Jest wehikułem przeżyć i wspomnień. O wielu doniosłych wydarzeniach myślimy obrazami. Przykład? Mówiąc loty kosmiczne, widzimy obraz Neila Armstronga stawiającego pierwszy krok na księżycu.

Nadać prestiż

Miesięcznik „National Geographic” powstał sporo ponad wiek temu i miał służyć przekazywaniu wiedzy geograficznej. Jednak szybko okazało się, że treść gazety wykracza poza wcześniej ustalone ramy. Swoją popularność zawdzięcza nie tylko dobrym merytorycznie artykułom, ale przede wszystkim świetnym zdjęciom. Fotografom redakcja stawia jeden warunek – wykonane przez nich zdjęcia muszą być doskonałe technicznie i koncepcyjnie. Sprzedaż polskiej wersji językowej czasopisma w 2017 roku to 29 348 egzemplarzy. Rożnego rodzaju magazyny (np. społeczno-kulturalne, kulinarne, lifestylowe) na stałe współpracują z fotografami, którzy przygotowują fotoreportaże z wydarzenia, robią zdjęcia portretowe do wywiadów czy też zdjęcia ilustrujące dany temat. Bo obraz ma wielką moc!